Redakcja KR

ASICS GEL-Fuji Attack 5 - test

Warszawa, 11.10.2016

Z modelem ASICS GEL Fuji-Attack po raz pierwszy mieliśmy do czynienia przy okazji wywiadu z Xavierem Thévenardem, dwukrotnym zwycięzcą UTMB. Później attacki opisywał u nas w wielkim teście butów trailowych czołowy polski ultras Oskar Zimny. My flagowe terenowe startówki ASICS testowaliśmy całe lato i zrobiły na nas wyjątkowo dobre wrażenie – uznaliśmy więc, że zasłużyły, by poświęcić im jeszcze odrobinę uwagi.

OKIEM MINIMALISTY

Bałem się tych butów. Do tej pory ASICS kojarzył mi się z obuwiem ciężkim, twardym i nadmiernie amortyzowanym. A przecież ja lubię czuć podłoże i powiew łapanego w biegu powietrza. Nie przepadam za mechanizmami stabilizującymi pracę stopy, wolę, żeby radziła sobie sama. Nawet jeśli ma być trudniej. Zwykle wybieram buty, które nie oddzielają mnie od ziemi poduszką powietrzną albo grubą warstwą pianki. Jeśli ma być miękko, idę pobiegać po łące. A jak biegam po twardym, zagryzam zęby i zaprzyjaźniam się z bólem. Ostatecznie lepiej mieć w nim przyjaciela niż wroga.

Attacki wyjąłem z pudełka na kilka dni przed wyjazdem do Francji na sztafetę ASICS Beat the Sun, którą relacjonowaliśmy w lipcowym wydaniu ULTRA. Pierwsze wrażenie nie odbiegało za bardzo od wszystkiego, co myślałem o butach japońskiej marki do tej pory. Z nimi na stopach w jednej chwili straciłem lekkość, kolano unosiło się kilka centymetrów niżej, a mój kontakt z Matką Ziemią nagle został ograniczony do minimum. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Przełom nastąpił na zbiegu z Planpraz, potężnego wzgórza wyrastającego prawie z samego centrum Chamonix. Na prośbę organizatorów Beat the Sun na górę wjechaliśmy gondolką, ale gdy już tam dotarliśmy, nie mogliśmy nie puścić się kilkukilometrowym, stromym szlakiem w dół. Attacki świetnie zachowywały się na ostrych zakosach, pozwalały czuć teren, ale jednak chroniły przed alpejskimi skałami. Zaskoczyło mnie naprawdę solidne trzymanie stopy przez cholewkę, mimo że buty miałem o rozmiar za duże. Dzięki temu na soczystym zbiegu palce nie dobijały do czubka, a ja mogłem lecieć zupełnie komfortowo. Na dole byliśmy już kumplami. Ja i moje attacki. Kolejne dni biegowych wycieczek po Alpach tylko przekonały mnie, że jeśli kiedyś podkusiłoby mnie do startu w jakimś CCC czy UTMB, nie wyobrażam sobie lepszych butów na takie zawody.

Po powrocie do Polski testowałem attacki w zupełnie innych warunkach – w beskidzkich lasach i błotach oraz na... asfalcie. I o ile na błocie poległy na całej linii (po kilku próbach w deszczowe dni zakładałem jednak niezawodne mudclawy), o tyle podczas asfaltowych treningów spisywały się fantastycznie. Raz w tygodniu robię sobie wybieganie po łemkowskich wsiach w okolicy mojego domu. Zwykle jest to 20–30 km po asfalcie i szutrze. Od kiedy pierwszy raz wypróbowałem attacki w takiej konfiguracji terenowo-dystansowej, nie założyłem już na długi trening po twardym nic innego!

Przy moim dość minimalistycznym podejściu do biegania attacki nie są butami, w których biegam na co dzień, zostawiam je sobie do zadań specjalnych. A że codziennością jest dla mnie deszcz i błoto, używam ich i szczerze polecam na długie, suche trasy po twardszym podłożu, niezależnie od tego, czy jest to asfalt, czy alpejskie łupki.

Największe zalety attacków to: kieszonka na sznurówki, solidne wykonanie (Xavier i Oskar mieli wątpliwości co do ich trwałości, ja po pokonanych 500 km nie widzę na nich żadnych oznak zmęczenia), idealny dla mnie balans pomiędzy czuciem nawierzchni i amortyzacją. I na koniec najważniejsze – to but, który nawet o rozmiar za duży ściśle trzyma stopę w cholewce. Moje palce nareszcie są bezpieczne!

Największe wady: ASICS GEL-Fuji Attack nie nadają się dla szerokiej stopy, mogą cisnąć! No i na błoto zdecydowanie się nie nadają. Chyba że opanujemy do perfekcji umiejętność biegania w ślizgu. Podobno Ewa Majer to potrafi, zapytajcie ją, jak to robi, i wtedy bez obaw ruszajcie na błotnisty szlak. W innym wypadku biegajcie w attackach tylko po suchym!

Podpisano: Miki

OBEJRZYJ TEST WIDEO

OKIEM MAKSYMALISTY

Para terenowych ASICS GEL-Fuji Attack 5 przeleżała w szafie dobre pół roku. Pewnie dlatego, że jestem typem, który mocno przywiązuje się do butów, w których aktualnie biega. Poza tym nie miałem doświadczeń z trailowymi modelami ASICS, choć biegam w butach tej firmy na co dzień po asfalcie.

Moje ukochane terenówki-ultrasówki Inov-8 x-talon 212 zjechałem do poziomu buta o płaskiej podeszwie. Służyły mi wiernie przez kilka lat. Część kołków zupełnie się starła, inna poodpadała na szlakach polskich gór. Nadal je mam, ale chyba się postarzałem, bo zacząłem szukać czegoś z większą amortyzacją. Kolejne próby okazywały się problematyczne. Nie, żeby od razu nietrafione, ale brakowało mi z nowymi butami chemii w biegu. Miałem kilka par trailówek w szafie, wiadomo, stare zapasy na czarną godzinę, nawet zafundowałem sobie kosmiczne pod względem amortyzacji Hoka Rapa Nui 2S. Na Fuji-Attack 5 skusił mnie test Oskara Zimnego (wspomniany we wstępie). Szukałem czegoś na przełamanie, niekoniecznie wyścigi, raczej do komfortowego górskiego biegania. Moim celem była amortyzacja, ale idealnie dopasowana do moich wymagań. X-talony to już było za mało, obuwie Hoka stanowczo za dużo. I nie mam na myśli wcale o wysokości dropu, licytacji na milimetry. Najważniejsze było idealne dopasowanie do oczekiwań na tym etapie mojego biegania.

Szukałem buta, który sprawi, że będę czuł komfort. Trafiłem na ASICS GEL-Fuji Attack i zakochałem się bez pamięci. Od razu dodam, że to miłość z wzajemnością, ale usłana nie tylko różami. Trochę jak w małżeńskiej kłótni, walę od razu z grubej rury, kawa na ławę, pięścią w stół. Chyba właśnie dzięki temu nie miewamy cichych dni. Do rzeczy! Ten model ma kilka zasadniczych minusów – jest dość ciężki, ciepły (co akurat może stanowić walor przy niskiej temperaturze), miewa problemy z odprowadzaniem wilgoci, przewiewnością i gubi przyczepność na poważniejszym błocie. Przy ostrych, mokrych podejściach trzeba bieżnik wspierać siłą nóg, a na płynnych zbiegach z refleksem korygować lekkie odjazdy na boki. Podobają mi się wizualnie, choć przyznaję się bez bicia, że czasem oglądam się za innymi na zawodach.

Teraz czas na przyjemności. Najważniejsza z nich to dla mnie znakomite wyważenie bezpiecznej amortyzacji z „miłym” czuciem podłoża (pojęcie względne, ja akurat lubię masaż stóp sterczącymi kamieniami, czego w hokach mi trochę brakuje, a przy x-talonach stanowiło wyzwanie). Moje wyeksploatowane wieloletnią grą w piłkę nożną i bieganiem – daleko i codziennie – ścięgna Achillesa poczuły wreszcie ulgę. Wysłały przyjemny sygnał do mózgu, że nie będą przeszkadzać na trasie. Spory drop (10 mm) nie odseparowuje całkowicie stopy od tego, na co nadeptuję. Przyjmuje bardzo zgrabnie uderzenia w najtwardsze kamulce, pozwala zapomnieć o małych nierównościach. Zaletą jest bardzo dobre wyważenie konstrukcji podeszwy. Jest ona stabilna, dzięki czemu stopa nie przestaje być aktywna, nie jest nadmiernie odizolowana od podłoża. Nie wykręca stawów, bardzo miło leci po asfalcie, granitowych skałach czy suchej szutrowej drodze.

Nie znam się na technologiach, ewolucyjnych piankach, nowoczesnych systemach. Biegam i dobieram buty na samopoczucie. To dla mnie sprawa tak indywidualna, że piszę tylko o własnych wrażeniach. Stopa dobrze trzyma się w zapiętku, nie leci do przodu na ostrym zbiegu. Cholewka sprawia wrażenie wytrzymałej, mimo zahaczania o konary i rozgałęzione gałęzie – to jakaś moja specjalizacja, że chyżo śmignę przez najtrudniejsze kamyki, a wyryję na jakimś opadłym badylu. Noski trzymają się bez zarzutu (w x-talonach musiałem kilka razy przyklejać, co nie wpływało zupełnie na jakość biegania, ale na walor estetyczny, gdy odstawały do połowy), nic mnie nie obciera od środka (w hokach mam czasem lekko startą skórę na małych palcach). Wiązanie w attackach działa skutecznie, bezcenna okazała się mała kieszonka na sznurowadła (znana w innych modelach, ja dotychczas takiej nie miałem). But jest dość szeroki, ale nie typowy człapak. Skutecznie, bo niezbyt nachalnie opina stopy, pozostawiając im trochę luzu po bokach w najszerszej części. Wzmocnienie, czyli otok odpiera ataki i chroni moje pazury.

Wybaczam moim ASICS GEL Fuji-Attack brak zadziorności, agresywnego bieżnika i zrywności na szlaku. Stawiam na komfort, doceniam sprężystość. I biegam sobie w nich w myśl mojej ulubionej zasady: „Cicho jedziesz, dalej zajedziesz”. Gdybym jeszcze kiedyś miał pobiec w Biegu Ultra Granią Tatr i akurat by nie padało, na pewno bym je założył!

Podpisano: Rossi

***

ASICS GEL-Fuji Attack 5

Waga: ok. 310 g (dla rozmiaru EUR 45)

Drop: 10 mm (choć niektóre źródła podają 8 mm)

Szerokość: stopa wąska i średnia

Dystans: od 5 km do ultra

ZALETY:

- wszechstronność

- solidna cholewka

- dobre trzymanie stopy

- zintegrowana z językiem kieszonka na sznurówki

WADY:

- nie nadają się na błoto

- tylko dla wąskiej i średniej stopy

- długo schną

- kiepska przewiewność

***

Te(k)st:

Marcin Rosłoń & Mikołaj Kowalski-Barysznikow

Pozostałe artykuły