W górach najwyższych?

La Ultra The High, Tenzing-Hillary Everest Marathon – te nazwy już znamy. Dzięki udziałowi w nich naszych mocnych zawodników wyryły się w świadomości polskich biegaczy. Ale nie tylko te starty w pięknych himalajskich okolicznościach przyrody mogą być potencjalnym celem (towarzyszącym) wyjazdu.

Annapurna 100 km

Kiedy: 28 października 2018 
https://annapurna100.com/
FB: https://www.facebook.com/Annapurna100/
Punkty ITRA: trasa 100 km – 3 pkt (5 nowych); trasa 50 km – 1 pkt (3 nowe)
Wpisowe: 95–175 USD (w zależności od czasu rejestracji)

Kto powiedział, że w Nepalu nie da się biegać po lesie? W końcu Himalaje to nie tylko skały i lodowce – i na tym biegu to dostajemy. Widoki na najwyższe szczyty świata – z jednej strony święte dla Nepalczyków sanktuarium Annapurny, z drugiej Manaslu – leśne ścieżki, punkty przygotowywane w kolejnych wioskach i obsługiwane przez lokalsów i, jak twierdzą organizatorzy, jedyna okazja, by w trakcie biegu dostać tikkę na czoło i khatę – buddyjski (bardziej tybetański) szal pomyślności – na szyję. Obie trasy wspinają się na wysokość ponad 2000 m n.p.m. i są liniowe. Organizatorzy zapewniają jednak transport dla uczestników trasy Annapurna 50 – z mety do Pokhary, a biegaczom kończącym trasę 100 km – noclegi w wiosce na mecie i powrót do Pokhary następnego dnia (przy okazji zachęcając do odwiedzenia punktu widokowego o wschodzie słońca). Za tę, w porównaniu z wcześniejszymi biegami, niską cenę wpisowego to całkiem dobry deal.

Trzeba ich też pochwalić za stronę internetową – jasna, klarowna, z wszystkimi przydatnymi informacjami. Może start w biegu na 50 lub 100 km to nie jest dobrą opcją do połączenia z trekkingiem wokół Annapurny, który sam w sobie jest długi i zabiera sporo czasu, ale propozycja warta do rozważenia przez osoby, które i tak by się w tamte rejony wybrały.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt jeśli chodzi o podróże do Nepalu – to kraj, który z trudem odbudowuje się po tragicznym trzęsieniu ziemi w kwietniu 2015 roku. Warto więc rozważyć tamten kierunek z dwóch powodów – po pierwsze, fajny bieg ultra w pięknym miejscu na ziemi, po drugie, pomoc w odbudowie branży turystycznej w jednym z najbiedniejszych krajów świata.   

Manaslu Mountain Trail

Kiedy: 11–23 listopada 2017
https://manaslutrailrace.org/
FB: https://www.facebook.com/manaslutrailrace/
Wpisowe: ok. 2000 EUR

O ile organizatorzy biegu z Annapurną w nazwie wierzą w samodzielność ultrasów i oferują po prostu bieg, o tyle orgowie Manaslu Mountain Trail przygotowują bardziej kompleksową ofertę, obejmującą odbiór uczestników z lotniska, zwiedzanie miasta i dostarczenie ich na miejsce startu dwa dni później, opiekę podczas biegu i odstawienie w całości na lotnisko.

Sam bieg ma kilka etapów. Co ciekawe, nie wszystkie są biegowe. To raczej połączenie formuły podchodzenia aklimatyzacyjnego z bieganiem górskim. I tak początkowe dni to np. 20 czy 32 km, czyli w sumie nieco dłuższe górskie rozbieganie. Dzienny kilometraż zmniejsza się aż do szóstego etapu, by osiągnąć ok. 8 km. Kolejne dwa dni natomiast to... jeden dzień restowy i trekking lub bieg do Bimtag, podczas którego osiąga się już wysokość 5141 m n.p.m. Ostrożność zatem zalecana. Dzień finałowy natomiast to już ok. 23 km biegu, cały czas w dół.

Razem z powrotem do Kathmandu to w sumie daje nie tyle bieg, co niezłą biegową wycieczkę dla tych, którzy wolą biegać niż chodzić po górach z plecakiem. Na pewno jednak dla wielu widoki na tym biegu okażą się ciekawsze, w końcu ośnieżone wierzchołki i lodowce robią już iście himalajskie wrażenie i bardziej wpisują się w wyobrażenia o tym kraju niż las rododendronów.

Uwaga, organizatorzy zastrzegają sobie prawo do odwołania biegu z powodów „ingerencji bogów” przy zwrocie pełnej sumy wpisowego. I jak tu nie kochać Nepalu?

Jeśli natomiast są wśród Was fani tamtejszych kultur i terenów, a krótszych imprez, godny uwagi wydaje się też Bhutan International Marathon, organizowany w marcu 2018 r. Biegacze mogą też wystartować na dystansie półmaratońskim i cieszyć się bieganiem w jednym z najtrudniej dostępnych krajów świata na trasie między buddyjskimi świątyniami, stupami, klasztorami, polami ryżowymi i lasem deszczowym. Więcej informacji na stronie biegu. http://bhutaninternationalmarathon.com W końcu „Hapiness is a place” – jeśli ktoś ma możliwość, to warto to sprawdzić zanim Bhutan otworzy się na dobre i da się zdeptać turystom.