Redakcja KR

WIELKI TEST na jeszcze większym biegu

Gran Canaria, 27.04.2018

Timothy Olson nie przyjechał, ale i tak było… zjawiskowo. Była za to Magda Łączak, a to, co zrobiła, też było… zjawiskowe. Na Transgrancanarię zapisałem się 16 maja, w swoje 40. urodziny. Mój pierwszy bieg na wiosnę 2018 r. i zarazem pierwszy w kategorii M40. Liczyłem na to, że łagodna jesień, zima i bieżnia mechaniczna ustawiona przy kotle CO pozwolą na udany start, oparty na wielu wertykalnych kilometrach przerobionych na pienińskich ścieżkach oraz w upalnej jak Gran Canaria kotłowni.

Te(k)st: Tomasz Moskalik

Zdjęcie główne: Jan Nyka

Kilka tygodni przed biegiem otrzymałem do testu piękny mundurek trailowy marki Kalenji na sezon wiosna–lato 2018 i to w nim postanowiłem powalczyć na Gran Canarii. Nowa kategoria biegowa, nowy sezon, nowy… ja! Chciałem zadać szyku na obczyźnie. Wielokrotnie boleśnie doświadczony, nowe cuda wstępnie sprawdziłem jeszcze w Polsce. I tu pojawił się pierwszy problem – leżał za oknem, miał miąższość pół metra i nijak nie chciał stopnieć. Niemniej, jak przystało na młodego (stażem) ultrasa, niezrażony aurą, przystąpiłem do testowania letniego sprzętu w samym środku polskiej zimy.

Legginsy Kalenji TRAIL

To element kolekcji, który najbardziej pasował do szaro-burych okoliczności. Grubsze spodnie zaprojektowane zostały do biegania, gdy temperatura waha się pomiędzy 5 a 15 st. Celsjusza. Bardzo dobrze przylegają, a dzięki niejednolitej budowie tam, gdzie trzeba kompresują mięśnie, a tam gdzie trzeba (siateczka z tyłu stawu kolanowego) wentylują. Nogawki zostały wyposażone w dość długie zamki, które ułatwiają szybkie zakładanie.

Charakterystyczną cechą tych spodni jest dość wysoki pas, który producent zaleca podciągnąć aż pod pępuch. Pas nie jest szczególnie rozciągliwy, dzięki czemu kompresuje mięśnie brzucha (co np. mi bardzo służy na dłuższych biegach). Ma wiele elastycznych kieszonek, z których nic nie wypada! Z przodu i z tyłu bez problemu zmieścimy pełny, 250-mililitrowy softflask, a wewnątrz znajdują się dodatkowe (zapinane na zamek) schowki, np. na dokumenty, smartfona lub… papier toaletowy (na maksymalnie dwa postoje). Boczne kieszonki pozwolą nam zabrać dodatkowy bagaż w postaci czterech średnich rozmiarów żeli. Co najciekawsze, jeżeli załadujecie to wszystko, zawiążecie sznurek w pasie i podciągniecie legginsy do połowy brzucha – wierzcie mi, wszystko siedzi na swoim miejscu i nic nie podskakuje (oczywiście mam na myśli depozyt).

Kolorystyka wersji męskiej to odcienie czarnego i charakterystyczny dla tej kolekcji marmurkowy wzór, który bardzo ładnie wygląda w połączeniu z żółtymi detalami. Warto zwrócić uwagę na to, że w wersji lżejszej „marmurki” są jaśniejsze, przez co nie wyglądamy jak pakistański żołnierz, a jednocześnie mamy zapewnioną ochronę przed słońcem. No i żonie się podobają!

Kurtka przeciwwiatrowa Kalenji TRAIL

Chociaż jest cieniuteńka i waży zaledwie 100 g (po skompresowaniu mieści się w garści), świetnie chroni przed wiatrem. Jest na tyle szeroka, że zakładałem ją również na grubą bluzę i nawet po podbiegu na Sokolicę było mi w niej sucho i ciepło.

Oczywiście jest to wiatrówka, więc nie liczcie, że ochroni was przed deszczem. Za to – pomijając sytuacje ekstremalne – kapturek, stójka i przedłużane rękawy ochronią was skutecznie przed wychłodzeniem. Kieszonka na piersi pozwala zwinąć kurtkę do środka lub schować do niej precjoza, bez których trening uważacie za nieważny.

Kamizelka przeciwwiatrowa Kalenji TRAIL

Odchudzona wersja wiatrówki. Bezrękawnik posiada membranę przeciwwiatrową tylko z przodu, a boki i plecy są wykonane z siateczki, dzięki czemu lepiej odprowadzają wilgoć. Całość kompresuje się do kieszonki. Dodatkowo kamizelkę od kurtki odróżnia wyższa stójka i duża tylna kieszeń. Jest przeznaczona na ciepłe, letnie i wietrzne dni lub jako warstwa dodatkowa. Doskonale sprawdzi się, jeśli biegniemy z plecakiem.

Buty Kalenji Kiprun Trail TR

Oj, ugoniłem się w nich, ugoniłem! Po śniegu, po oblodzonych kamieniach, po mokrej, suchej nawierzchni, ziemi, asfalcie i piaskach Dunas de Maspalomas – wszędzie trzymały znakomicie i nie gromadziły pod podeszwą materiału.

Czteromilimetrowe korki są duże i odporne na ścieranie, spokojnie można w nich robić dłuższe przeloty po asfalcie czy kostce brukowej bez bólu w stopach. Wśród całej gamy różnych magicznych nazw użytych materiałów i technologii warto zaznaczyć kilka rzeczy. Jak to zwykle bywa w butach serii Kiprun Trail, podeszwa zewnętrzna wykonana jest z jednego rodzaju gumy, przez co obuwie nie osiąga spektakularnych wyników w kategorii „amortyzacja”. Producent wyposażył co prawda Kipruny w podeszwę wewnętrzną z pianki EVA i system, dzięki któremu but ma dopasowywać się do każdej stopy, i pewnie tak jest, niestety sprawdzałem tylko na swoich. Osobiście ubolewam nad tym, że pod piętą nie ma systemu K-ring (obecnego chociażby w modelu MT), który znacząco podnosi amortyzację w tym miejscu. W moim odczuciu amortyzacja (przy mojej wadze 67 kg) działa tutaj doskonale na biegach do 50 km, nie dłuższych. Z drugiej jednak strony, dostajemy od Kalenji buty o stosunkowo niewielkiej wadze (mój waży niecałe 300 g) i dropem „dla każdego” (10 mm). Reszta to standard, skutecznie stosowany we wszystkich dobrych butach trailowych: twarde czuby, wysokie zapiętki, usztywnienia boczne stawu skokowego, sznurowanie zapewniające solidne trzymanie stopy, oddychająca cholewka i kieszonka na sznurówki w języku. Buty dobre i trwałe. I wciąż niedrogie.

Ugoniłem się w kiprunach, ale ostatecznie… nie zdecydowałem się na 127-kilometrowy bieg w obuwiu Kalenji. Przyjeżdżając na miejsce kilka dni przed startem, przeznaczyłem zapas czasowy na… walkę z zatruciem i częściowy rekonesans trasy. Zacząłem od południowej części wyspy i po kilku kilometrach szutrowo-ziemnej nawierzchni najpierw wpakowałem się w wyschnięte koryto rzeczne, a potem na skalisty podbieg. Na szutrach buty zapewniały dobre czucie nawierzchni, a na obłych kamulcach dzięki miękkiej, elastycznej podeszwie doskonale „kleiły” się do otoczaków. Problem pojawił się podczas powrotu, a nawet nie tyle problem, co ostrzeżenie. Wiadomo jak jest na ultra – to, co na normalnym biegu może irytować, na ultra może spowodować zejście z trasy. Wracając, musiałem pokonać kilka długich i mocno nachylonych zbiegów o charakterze tatrzańskim. W większości kamienistych. O ile kipruny zapewniały pewne lądowanie, o tyle szybko zaczęło mi w nich brakować miękkości. Przy dużych susach czułem „dobicie” piętą, wykorzystujące maksimum przewidzianej w podeszwie amortyzacji… Zaraz, zaraz, to było kilka kilometrów bystrej ścieżki i 23. kilometr treningu – a przecież na Transgrancanarii będę miał w nogach już… ponad sto! Może boleć…

Dzień po wyścigu, siedząc na dunas, żegnałem się z Maspalomas i nabierałem pewności, że decydując się na start w butach o największej znanej mi amortyzacji – Hoka Speedgoat 2, przynajmniej częściowo (choć i tak nie do końca) uchroniłem moje nogi przez masakrą. Wszystko dlatego, że druga połowa Transgrancanarii powinna być klasyfikowana jako zabawa o charakterze wybitnie górskim, a nie trailowym. Tutaj (w okolicach Garanon) bardziej sprawdziłyby się inne buty Kalenji: Kiprun Trail MT (z większą amortyzacją i systemem K-ring). Za to tam, gdzie królują żwirki, muchomorki, ziemiste dukty i nachylenia do 30 stopni (czyli chociażby w okolicach mojej Szczawnicy), tam lekkością i dynamiką z pewnością obdarzy nas (i nie zawiodzie) testowany przeze mnie model Kiprun Trail TR. Popatrzcie zresztą na profil Transgrancanarii i powiedzcie, ile mamy biegów w Polsce o takich nachyleniach, kilometrażach i nawierzchniach? Bieg Ultra Granią Tatr? Piszę to wszystko, bo uważam, że Kiprun Trail TR to naprawdę fajne buty na nasz rodzimy trail i to nie ich wina, tylko to po prostu bardzo trudny, długi i wymagający bieg był.

Spodenki Kalenji TRAIL

Spodenki od początku były elementem garderoby, na myśl o którym miałem mocno w… porach. Z prostej przyczyny – nigdy dotychczas nie biegałem w porciętach z wszytymi majtasami. Dlatego w ostatniej chwili przed startem zapakowałem do plecaka świeżutkie, pachnące majty, które miały zostać użyte przy pierwszym szczypiącym otarciu pachwiny.

Spodenki Kalenji jednak świetnie się sprawdziły i majty do mety pozostały w plecaku. Ale może warto było zacząć od tego, że spodenki składają się z trzech warstw: owych majtek wewnętrznych, warstwy kompresyjnej i warstwy maskującej nasze kształty. Wszystkie rewelacyjnie spełniają swoją funkcję. Warstwa maskująca maskuje i płynie przechodzi w wysoki pas (taki jak w legginsach) z czterema (sześcioma) kieszonkami, kompresja bardzo ściśle opina mięśnie, zaś majty… to po prostu majty.

Koszulka Kalenji TRAIL

Najbardziej widoczny element na wszystkich pamiątkowych zdjęciach spełnia swoje najważniejsze zadanie – ma z przodu mnóstwo „marmurkowego” pięknego wzoru. Tył jest szary, no ale przecież tyłu nie widzimy. Koszulkę wykonano z elastycznego materiału, który dobrze odprowadza wilgoć. Ściśle przylega do ciała, przez co osuszanie materiału jest utrudnione – koszulka po prostu jest cały czas mokra.

Producent, mając świadomość tego defektu, zaprojektował dłuższy niż w poprzednich modelach zamek w stójce oraz siateczkę z boków, co pozwala nieco skorygować efekt mokrego brzucha i pleców. W dolnej części znajdziemy kieszonki na żele, na ramionach natomiast silikonowe wklejki, zapobiegające przesuwaniu się plecaka.

Kurtka przeciwdeszczowa Kalenji TRAIL

Element wyposażenia obowiązkowego na trasie Transgrancanarii. Deszczu nie było, więc przeciwdeszczówka Kalenji w nocy chroniła mnie tylko przed chłodem. Oczywiście testowałem ją w ulewie i potwierdzam, że jest nieprzemakalna (wg producenta ma odporność 10 000 mm).

Kompresowana do specjalnego woreczka pozostaje leciutka (200 g). Kurtka Kalenji jest dobrze skrojona, tzn. można ją założyć na grubsze ubranie, a powlekany zamek na całej długości ułatwia robotę. Szczelna stójka i kaptur z wszytą, nieregulowaną gumką, oraz gumka w dolnej części pozwalają skutecznie ochronić się przed zacinającym deszczem. Niestety kaptur wyposażony jest tylko w mikroskopijny daszek, który nie zabezpieczy przed ulewą naszej twarzy. Pewnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że w trakcie biegu widziałem kilkanaście osób w tej kurtce. A więc nie tylko ja ją doceniłem!

Skarpetki Kalenji Kiprun Strap TRAIL

Jednowarstwowe, w kolorystyce „antybrudowej” wykonane są z jednej warstwy materiału. Posiadają dodatkowe wzmocnienia śródstopia, które mają zapobiegać skręceniom stopy.

Opaska wielofunkcyjna KALENJI TRAIL

Warto mieć chustkę. Szczególnie pod kolor kolekcji.

Plecak TRAIL 10 l

Wystarczył, by przez bite 127 km nieść cały wymagany przez organizatorów dobytek i dotaszczyć na metę siedem nietkniętych żeli. Że o majtach nie wspomnę…

Główna komora wykonana jest z elastycznego materiału z zamkiem na całej długości. Wewnątrz znajduje się zapinana, wodoodporna kieszonka, na zewnątrz wszyto kieszeń z siatki np. na kurtkę. Dodatkowo plecak posiada otwartą osiatkowaną kieszeń, do której wejdzie każdy bukłak firmy Kalenji. Niestety brak grubej membrany powoduje, że płyn w nim zawarty szybko osiąga temperaturę naszych pleców. Zimą cacy, latem niekoniecznie.

W szelkach umiejscowiono dwie duże kieszenie na softflaski o pojemności 500 ml każdy. Na nich znajdują się mniejsze kieszonki, z których każda pomieści po dwa żele. Ulokowano je w taki sposób, że bez problemu możemy sięgnąć ustami do ustnika flaska, bez potrzeby jego wyciągania. I dobrze, bo trudno się go wkłada, szczególnie, gdy wypełnimy kieszonki zewnętrzne. W dolnej części szelek znajdują się pojedyncze małe kieszonki. Plus jest taki, że są łatwo dostępne, minus, że zmieści się w nich jeden maciupci żelik. Szelki wyposażone są w trzy paski napiersiowe, z regulowaną długością i poziomem. Plecak posiada osiem powlekanych silikonem, gumowych szlufek, do których można przytroczyć kijki, okulary itd.

A potem był wyścig, zdjęcia i medale…

Magda Łączak, albo – jak skandowali kanaryjscy gauchos – „Mada Lasak”, została obfotografowana przez wszystkich, bo ukończyła Transgrancanarię na pierwszym miejscu wśród kobiet. Mnie fotografowali, bo po prostu wyglądałem nadzwyczaj szykownie w moich dopasowanych kolorystycznie ciuchach Kalenji. Ale i tak poszło dobrze – czas 18:52 zapewnił mi 34. miejsce w kategorii M40. Jeżeli zaś chodzi o ubranie, przetestowałem je w ekstremalnych warunkach i fakt, coś tam przed chwilą poczepiałem się szczegółów, lecz, jak to mówią, znajdźcie mi jednego z kamieniem… Czy jakoś tak. Mimo tego i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że każdy element kolekcji Kalenji Trail wiosna–lato 2018 jest godny polecenia. Wierzcie mi, bo swoje lata już mam!

Sprzęt do testu dostarczył Decathlon.

Te(k)st: Tomasz Moskalik

Chudnąc dokładnie o połowę, dokładnie w połowie życia, zmienił dzienną ilość papierosów na dzienną ilość kilometrów. Mieszkając w górach, ukochał biegi uliczne, które zarzucił, bo nie miał równego terenu do trenowania (przez co zabrakło mu 2 min do 3 h w maratonie). Skończył jako rzadki przykład góralskiego autochtona, który uprawia taternictwo. Ponury typ, którego można spotkać na pienińskich i tatrzańskich ścieżkach. Nie reaguje na pozdrowienia innych biegaczy z racji dużej wady wzroku i wady słuchu, będącej konsekwencją słuchania skocznych norweskich melodii.

***

A W 2017 R. KOLEKCJĘ KALENJI BY DECATHLON TESTOWAŁ SAM BATMAN VEL MACIEK NERS:

Pozostałe artykuły