Redakcja KR

Test ALTRA via Olympus - stabilny typ wycieczkowy!

24.04.2023

Unboxing nowego, jasnego modelu Altra via Olympus w szary marcowy poranek od razu wywołał pozytywne skojarzenia. Pierwszym z nich był słoneczny, długi trening na obozie biegowym na Kanarach albo Fuercie po nagrzewającym się z każdą godziną równym jak stół asfalcie. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie na topniejący za oknem śnieg, kałuże zamieniające się w brunatną maź i od razu zrobiło mi się ich żal. Ale ruszyłem w teren, wiedząc, że nie ocalę ich cudnego, nieskazitelnego wyglądu do pierwszego letniego poranka.

Te(k)st: Marcin Rosłoń, zdjęcia: Robert Piro Bielik

Zero dropa – zero bólu  

Ostatnio regularnie biegałem na średnim dropie ok. 8 mm. Nike Pegasus Trail 2 i Asics Novablast 3, które skradły moje serce. Oba buty miały dobrą, poduszkową wręcz amortyzację, uniwersalny bieżnik, który nie powodował dyskomfortu na asfaltowych dobiegach do leśnych czy górskich ścieżek. Powrót do zerówek uznałem za kierunek ekologiczny i jako poważne wyzwanie dla moich achillesów, rozcięgien i kolan. Oczekiwałem problemów z adaptacją do innego przetoczenia stopy, raczej ciężarów z wykonaniem dłuższych jednostek dzień po dniu, ale przekonałem sam siebie, że na teście musi boleć i basta. Że nawet lepiej jak boli, bo test wiarygodniejszy. Nie bolało.

Shrek, ja w dół patrzę!  

Każdy ma jakieś swoje potrzeby wizualne i estetyczne. Przełamana biel, połączona z żółtą podeszwą, podbitą wesołym kolorem pomarańczowym i uroczym morskim turkusem na pewno rozpala zmysły. To malowanie od razu wywołało uśmiech na mojej gębie. Mam tak, że but musi mi się podobać z góry. Zakładam, patrzę w dół jak ten osioł – Shrek, ja w dół patrzę! – i wtedy dobitnie utwierdzam się w przekonaniu, że but mi leży. W sumie to jedyny widok, na którym mogę się skupić podczas biegu, bo „look” z boku tylko w witrynie sklepowej albo na zdjęciach. I tutaj pełne zaskoczenie. Via Olympus ma przedziwną konstrukcję, która dla zdeklarowanych fanów Altry jest pewnie normą, jak na przykład dla mojego biegowego kompana Sławka, regularnego uczestnika SMAK-a (Spontanicznego Maratonu Koleżeńskiego w Kabatach), ale dla mnie była czymś nowym. Szerokość cholewki w śródstopiu, a nade wszystko w strefie na palce (tzw. FootShape Original), jest wprost gigantyczna. Mam stopę raczej wąską, kościstą, więc nie potrzebuję aż tyle miejsca, ale dla osób, którym potrzeba więcej luzu Via Olympus niesie natychmiastowe ukojenie w bólu. Rzut z góry przypominał mi trochę klasyczne japońskie chodaki, ścięte na froncie pod delikatnym kątem, ale prawie na równo, bez żadnego profilowania. Jedno jest dla mnie pewne – przydałoby się pół numerka więcej z przodu, bo o ile przestrzeń w bocznych sektorach jest bardzo szeroka i nie przytrzecie nawet małego paluszka, to miałem wrażenie, że w moim klasycznym rozmiarze wkładki 29 cm brakuje mi z przodu trochę zapasu przy paluchu.  

Wykonanie buta jest znakomite. Miękka cholewka, bardzo dobrze wentylowana – oczywiście do sprawdzenia w upale na rozgrzanym podłożu. Język jest dość gruby i miękki, daje pełen komfort przy wiązaniu. Sznurówki mocne, długie – w sumie nie zdecydowałem się na zakręcenie ich na ostatnią płaską dziurkę. Jedno wiązanie trzyma perfekcyjnie. Zapiętek średni – ani zbyt twardy, ani nadmiernie giętki – dla mnie w sam raz. Pięta trzyma się stabilnie, nie odjeżdża do przodu, materiał wewnętrznie bezszwowy, nie miałem żadnego obtarcia. 

  

Podeszwy inny wymiar 

Premierowy trening był wyzwaniem, ale każdy następny coraz większą przyjemnością. Pierwsze kroki to próba oswojenia wysokiej platformy, którą znałem już z butów Hoki – cliftonów i modeli trailowych, ale tutaj mowa o zupełnie innej sprężystości pianki i wspomnianym zerowym dropie. Konstrukcja podeszwy – wg moich pomiarów ok. 34 mm wysokości – jest niesamowicie stabilna, nie ma opcji, żeby zgubić kontrolę trakcji, przez ułamek sekundy nie poczułem zagrożenia skręceniem stawu skokowego, niekontrolowanym wygięciem na korzeniu czy nierówności terenu. Robienie rozgrzewkowych wykroków w tych butach to czysta poezja, bo trzymanie równowagi na tej platformie to bułka z masłem. Inną sprawą jest jej reakcja z podłożem w każdorazowym zderzeniu, przetoczeniu i grzebnięciu. Musiałem przede wszystkim oswoić jej twardość, niższą elastyczność i wydawany na asfalcie początkowy „stukot”. Po kilku kilometrach efekty dźwiękowe były już w normie, leśny szuter maksymalnie wygłuszył głośną pracę bieżnika. Testowałem wcześniej buty, których profilowana, łódeczkowata podeszwa wymuszała wręcz przetoczenie do przodu i była miękka i płynna jak masło. Dla mnie czasami nawet zbyt miękka, co rozleniwiało mięśnie i ścięgna stóp. W nowych olympusach konstrukcja oparta na systemie Rocker, który za stroną dystrybutora odpowiada za …ścięcie podeszwy z przodu pod palcami mające na celu ułatwić przetoczenie stopy od fazy lądowania do wybicia. Przekłada się to na szybszy i bardziej płynny bieg oraz ruch maksymalnie zbliżony do naturalnego – nie jest to w mojej ocenie doznanie automatyczne, pozwala nam/zachęca/zmusza* (*niepotrzebne skreślić w zależności od stylu biegania) popracować stopą w tym elemencie.  


Pianka Ego MAX ma swoje nomen omen ego. Znakomicie pochłania wstrząsy, oddaje odbicie, ale nie za darmo, nie jest bowiem nadmiernie elastyczna. Odniosłem subiektywne wrażenie, że platforma podejmie ze mną współpracę, ale wymaga pewnego zaangażowania i dostosowania się do stawianych przez nią warunków. Na pierwszym treningu czułem, jakby podeszwa w ogóle się nie uginała, nie reagowała na moje naturalne przetoczenie, poczułem w trakcie biegu i po nim mocniej poduchę na stopie, musiałem zmienić skarpetki z zimowych na letnie, delikatniejsze, żeby stopa wczuła się w nową dla mnie podeszwę. Po trzecim treningu byliśmy już kumplami, zrozumiałem i kupiłem zasady gry. Obawiałem się zerowego dropa, bo odzwyczaiłem się od zerówek, ale konstrukcja podeszwy i jej „twardsza” amortyzacja pozwoliły mi dość łagodnie przejść na minimalny spadek pięta–palce. W sumie nie czułem się do końca jak w klasycznej zerówce, jakbym miał kilka milimetrów wyżej pod piętą. Albo zapomniałem już jak to jest, a biegałem kiedyś w butach marki Skora. Jako supinator czułem się w tym neutralnym bucie zwyczajnie dobrze.  

Bieżnik ma pewne wyżłobienia, ale to oczywiście propozycja na drogi bite, utwardzone, leśne i szutry. Biegałem po mokrym i błotnistym lesie, pewnie trzymałem trakcję, stopy nie uciekały na boki, nie musiałem drobić przy intensywniejszym biegu albo przebieżkach. Dla zabawy zrobiłem dynamiczny zestaw na drabince koordynacyjnej i wiadomo, że jakoś poszło, ale Altra Via Olympus to partner na dłuuugie biegi w swobodnym tempie. Czekam na pierwszy wiosenny SMAK, a nawet dostępną opcję ultra na 50 km, gdy będzie sucho pod stopą, a soczysta zieleń drzew i przenikające pośród pni poranne słoneczko stworzą z Via Olympus związek doskonały. Ahoj, przygodo! 


Kumpel na długie wycieczki 

Podsumowując, Altra Via Olympus to stabilny kumpel na długie, płaskie wycieczki, komfort przy codziennym użytku, hype i fejm na dzielni. Cholewka z przyjemnego meshu, język mięsisty, sznurówki mocne, wiązanie bez zarzutu. Podeszwa z pianki Ego MAX, stabilna, system Rocker ułatwiający przetoczenie stopy. 

Przeznaczone są na asfalt, drogi gruntowe, szosę, ścieżki leśne, szuter. Buty testowane były na zapoznawczych 10 km trasy wraz z wydłużaniem dystansu do 25 km. Podczas zabaw biegowych, podbiegów, na mokrej nawierzchni. Po 100 km buty wykazują wciąż wysoką wytrzymałość lekko poplamioną błotem.

Wady: do dyskusji:
- drop zero
- twardość pianki
- może być za mały rozmiar na wielkiego palucha

Zalety:
- stabilna platforma
- drop zero
- przewiewna cholewka
- piękne malowanie
- wygodny zapiętek
- pewne sznurowanie
- bardzo szeroki przód

Dane techniczne

Nazwa: Altra Via Olympus
Waga: 314g dla rozmiaru 45 US
Drop: 0 mm
Szerokość: szeeeroka
Dystans: dowolny

Ten model ALTRY jak i całą masę innych modeli kupisz na tricentre.pl

Pozostałe artykuły