Pod koniec ubiegłego roku zdyskwalifikowany mistrz świata Stian Angermund, zapowiedział powrót do ścigania. Jego przypadek budzi wiele wątpliwości. I to niestety podważających sposób funkcjonowania Francuskiej Agencji Antydopingowej. Teraz Norweg wraca na kultową trasę Zegama-Aizikorii - może nawet nie po to by ponownie stanąć tam na najwyższym podium, tylko po to, by sprawdzić czy społeczność biegów górskich jest po jego stronie. Zegama to bieg jakiego ciężko szukać w świecie trailu. Na słynnym podbiegu pod Santi Spiritu - staje co roku kilkanaście tysięcy kibiców by głośno dopingować zawodników. Czy na widok Stiana zamilkną, czy wrzawa będzie jeszcze większa. Przypominamy krok po kroku aferę z Angermundem.
zdjęcia: Paweł Zając/ Mistrzostwa Świata Inncbruck
Czy ugoda równa się oczyszczenie?
W Wigilię Bożego Narodzenia 2024 r. Stian Angermund otrzymał ofertę ugody od Francuskiej Agencji Antydopingowej (AFLD). Zaoferowano mu 16-miesięczną karę zawieszenia, co oznacza, że w przypadku jej zaakceptowania jego kara zakończyłaby się natychmiastowo, ponieważ do tego czasu odbył już 16 miesięcy zawieszenia w trakcie całego procesu dochodzeniowego.
Ekspert AFLD, profesor Michel Audran, w swojej opinii stwierdził: „Terapeutyczna dawka chlortalidonu przyjęta na 10–20 dni przed zawodami wydaje się mało prawdopodobna, zwłaszcza jeśli, jak wynika z raportu dr. Villumsena, zawodnik brał udział w zawodach 25 dni wcześniej. Nie dostrzegam scenariusza dopingowego (substancji, liczby podanych dawek), który mógłby zostać zastosowany w okresie 5–10 dni po tych zawodach i który zawodnik próbowałby ukryć chlortalidonem. Ponadto, biorąc pod uwagę wiedzę zawodnika na temat dopingu, nie wybrałby on chlortalidonu, wiedząc, że jego eliminacja z organizmu jest bardzo powolna. Pozostaje zatem możliwość, że zanieczyszczenie miało miejsce tuż przed zawodami lub w ich trakcie”.
Dodatkowo, dwóch niezależnych naukowców i profesorów z dziedziny sportu potwierdziło, że obecność chlortalidonu wynikała z kontaminacji, a nie z nieuczciwego stosowania substancji wspomagających wydolność.
Kontaminacja jest to proces, który polega na niekontrolowanym wymieszaniu różnych składników w nową całość, a w konsekwencji do zniszczenia śladu. Do zjawiska tego może dojść w momencie ujawniania i zabezpieczania śladów, a także w trakcie przechowywania oraz badań laboratoryjnych. (Wyimek)
„Liczyłem na wynik w stylu braku winy (zero zawieszenia), ponieważ przez cały ten czas prowadziłem dokładne śledztwo, by znaleźć źródło kontaminacji i udowodnić moje zaangażowanie w sport czysty od dopingu. Niestety, proces ten był bardzo powolny, a sztywne przepisy antydopingowe praktycznie uniemożliwiają uniknięcie kary, jeśli nie znajdziesz źródła kontaminacji, niezależnie od wszystkich innych dowodów. Niestety, przez tę sprawę straciłem wielu sponsorów, w tym firmę ASICS, co wiązało się z utratą pensji i premii startowych od czasu OCC 2023. Mimo wszystko, w 2025 r. zamierzam wrócić do mocnej formy, stawiając sobie nowe cele i, mam nadzieję, pozyskując nowych sponsorów. Jestem niezmiernie wdzięczny za wsparcie, które otrzymałem od was wszystkich. Wciąż stoję przy moim stanowisku, że nigdy nie stosowałem żadnych leków ani suplementów”. Tak w wigilijny wieczór napisał Stian na swoim profilu społecznościowym.

Przypominamy krok po kroku, o co chodzi w tej sprawie.
10 lutego 2024 roku w trailowym świecie nastąpiło trzęsienie ziemi. Na swoim profilu w mediach społecznościowych Stian Angermund poinformował, że podczas kontroli antydopingowej po zwycięstwie w OCC na UTMB w jego próbce moczu znaleziono substancję obecną na liście tych niedozwolonych. Dwukrotny mistrz świata był tą informacją równie wstrząśnięty jak jego kibice, ale zarówno próbka A, jak i próbka B jasno wskazały obecność kolejno 41 i 31 nanogramów chlortalidonu.
Stian Angermund w wywiadzie dla norweskiej stacji NRK
Bohater historii, która rozgrzała świat biegów górskich, w obronę dobrego imienia zaangażował amerykańskich prawników specjalizujących się w tematach związanych z dopingiem. Udzielił obszernego wywiadu dotyczącego całej sytuacji i tym samym pozwolił sobie, w połączeniu z wcześniejszym poinformowaniem o niej niektórych zawodników, na kontrolę narracji, przynajmniej na początku. Przejmujący wywiad, łzy Stiana i wyrazy poparcia dla niego płynące od najlepszych zawodników i zawodniczek na świecie to emocjonalna strona 10 lutego. W wielu wpisach można było przeczytać zdania w stylu: „Wierzę w ciebie. Stian, walcz – wiem, że jesteś czysty!”
W udzielonym wywiadzie mistrz świata poinformował, że w 2024 r. nie tylko nie wystąpi w żadnych zawodach, lecz także nie będzie mógł przebywać w ich pobliżu ani prowadzić działalności trenerskiej. Zapowiedział także, że będzie próbował oczyścić swoje imię i udowodnić, że nie brał żadnych środków dopingujących, a już na pewno nie świadomie. Warto jednak zaznaczyć, że procedura ze strony Francuskiej Agencji Antydopingowej, która nałożyła karę na Norwega, została zakończona. Zawodnik nie potrafił wskazać źródła chlortalidonu w organizmie. Teraz musiał podjąć próbę obrony własnego imienia.

Czym jest wykryta w organizmie Stiana substancja?
Chlortalidon wykryty u mistrza świata to substancja stosowana w leczeniu nadciśnienia. Nie przynosi ona korzyści w poprawianiu zdolności wysiłkowych. W przepisach antydopingowych znajduje się w grupie tzw. diuretyków i środków maskujących. Przez swoje właściwości moczopędne może być używany do wypłukiwania obecności w organizmie innych substancji, ale nie tylko. Jak zwraca w rozmowie uwagę Grzegorz Borkowski, środki z tej grupy bywają stosowane w sportach, w których zawodnicy chcą osiągnąć konkretne parametry wagowe. W przypadku biegania można byłoby próbować doszukiwać się brania takiego środka w celu osiągnięcia wagi startowej, jednak jest to bardzo mało prawdopodobne, bo łączy się z odwodnieniem.
Czy można chlortalidon wprowadzić do organizmu nieświadomie?
Okazuje się że to możliwe. „Ponieważ rynek odżywek i suplementów jest unormowany w ten sposób, że produkty te trafiają na rynek w drodze notyfikacji i nie wymagają badań klinicznych i przedklinicznych, często zdarza się, że te produkty są zanieczyszczone. Czasami na etykiecie takiego środka znajdować się może nawet jego niepełny skład”, mówi Grzegorz Borkowski z POLADA.
Przełomowy moment – szala przechyla się na korzyść Stiana
Stian rozpoczął długą i kosztowną próbę oczyszczenia swojego imienia. Krokiem milowym była informacja, jaką podał trzy miesiące po wiadomości o dopingu. W sprawie wyszły nowe, kontrowersyjne fakty przytoczone przez norweską telewizję NRK. Dziennikarze zajmujący się sprawą Stiana dotarli do informacji, że próbka pobrana zaraz po biegu OCC, zanim trafiła do laboratorium, spędziła cztery doby w prywatnej lodówce kontrolera, a na oficjalnych dokumentach przez tę samą osobę została zmieniona data, co potwierdziła znana brytyjska grafolożka. Oznacza to, że procedury i „łańcuch dowodowy” został złamany, co zdaniem prawnika reprezentującego norweskiego biegacza stanowi mocną podstawę do odwołania się od wyroku, bo nie ma pewności, kto miał dostęp do jego próbki i co z nią zrobił.
Stian wielokrotnie prosił o zbadanie próbki badami genetycznymi, żeby ostatecznie potwierdzić, że jej zawartość należy do niego. Francuska Komisja Antydopingowa (AFLD), która odpowiadała za badanie zawodników podczas UTMB, odmówiła tym prośbom. Norweg na własny rachunek udał się na badania do francuskiego profesora, który specjalizuje się w identyfikowaniu śladów narkotyków we włosach na klatce piersiowej (ślady zostają przez cztery–osiem miesięcy) i w paznokciach stóp (od ośmiu do dwunastu). Ten po badaniach nie znalazł śladu po chlortalidonie w organizmie Stiana, co może być sugestią, że jego próbki pobrane po OCC zostały skażone.
AFLD niektóre zarzuty sprostowała i wytłumaczyła się procedurami, inne zaś przemilczała. Stian od października 2024 r. pozostawał zatem w dobrowolnym zawieszeniu, czekając na ostateczny wyrok i żywiąc nadzieję, że zebrane i przedstawione dowody wystarczą, żeby zostać uniewinnionym. W przeciwnym razie chciał skorzystać z odwołania do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie. Finalnie do tego nie doszło. Zaproponowano natomiast zawodnikowi ofertę ugody. Polegającą na 16-miesięczną karze zawieszenia, co oznacza, że w przypadku jej zaakceptowania kara zakończyłaby się natychmiastowo, ponieważ do tego czasu odbył już 16 miesięcy zawieszenia w trakcie całego procesu dochodzeniowego. (więcej patrz wstęp tego artykułu).

Komentarz redakcji:
Sprawa dwukrotnego mistrza świata związana z kontaminacją chlortalidonem pokazuje, jak trudne i skomplikowane potrafią być procedury antydopingowe. Przypadek Stiana to przykład walki o sprawiedliwość w świecie profesjonalnego sportu, w którym czyste zasady rywalizacji powinny być fundamentem. Po tym czasie widać też jak łatwo jest wydać wyrok „winny”, podążając za komunikatami płynącymi z laboratoriów antydopingowych, tak samo jak i „niewinny”, kierując się sympatią i zaufaniem, jakim niewątpliwie Stian w środowisku był darzony.
Ten przypadek jednak podważa zaufanie do atestowanych agencji antydopingowych, a sposób komunikacji w tym wypadku był bardzo zły. To nie jest dobra informacja dla środowiska. Natomiast determinacja i walka o dobrą reputację w sporcie zasługują na uznanie. My będziemy wypatrywali Stiana na kolejnych wyścigach, wierząc tym samym, że powołane do tego specjalnie organy będą przestrzegały procedur badawczych, by w przyszłości uniknąć takich sytuacji. Nie sprzyjają one popularyzacji naszej dyscypliny jako sportu czystego i fair play.