Redakcja KR

States of Elevation: Kilian Jornet podbija USA

03.10.2025

Często o tym myślę i czuję wielką wdzięczność, że przyszło mi interesować się sportami górskimi w czasie najlepszych lat życia Kiliana Jorneta. Tym razem Katalończyk wyruszył za Wielką Wodę ze swoim projektem, który liczbami znów zaszokuje świat gór.

Tekst: Kuba Tesluk

Zdjęcie otwarciowe: Nick Danielson

Harmonijny rozwój biegacza opiera się na stopniowym zwiększaniu dystansów i obciążeń treningowych. A przynajmniej w teorii, bo w praktyce wszyscy wiemy, jak to wygląda - kto nie biegł zbyt długiego, jak na swoje możliwości, biegu w górach mając kilkumiesięczny staż biegowy, niech pierwszy rzuci kijkiem (aluminiowym, bo karbonowy się połamie).

W przypadku zwykłych śmiertelników progresja dystansu jest raczej prosta. Dopiero po kilku latach biegania kończą się opcje wyboru w klasycznych biegach i człowiek zaczyna się rozglądać za projektami typu Główny Szlak Beskidzki czy innymi znanymi górskimi wyrypami.

A co w sakwie i plecaku? Fot. Andy Cochrane

A co jeśli nazywasz się Kilian Jornet, przed trzydziestką wygrałeś właściwie wszystko, co się dało i kończą się powoli szczyty, na których możesz ustalać rekordy najszybszych zdobyć? Wtedy na przykład zdobywasz w 8 dni wszystkie (177) trzytysięczniki w Pirenejach albo zaliczasz wszystkie (82) czterotysięczniki w Alpach, a pomiędzy nimi poruszasz się tylko na rowerze.

Najnowsze wyzwanie Kiliana - States of Elevation - bezpośrednio nawiązuje do jego wyczynów w Pirenejach i Alpach. Tym razem postanowił zdobyć siłą własnych mięśni wszystkie czternastotysięczniki w kontynentalnych Stanach Zjedonocznych. Czternastotysięczniki, jak to?!  To szczyty, których wysokość mierzona w stopach przekracza 14000 (czyli na ludzki - 4267 metrów). Wszystkich wzniesień, które planuje odwiedzić Kilian jest 73. Niestety nie będzie mu dane zaliczyć wszystkich szczytów spełniających kryterium wysokości, bo część znajduje się na terenach prywatnych, a część na Alasce. Pomiędzy masywami przemieszcza się za pomocą własnych mięśni, czyli rowerem.

Kilianowi na trasie towarzyszą przyjaciele i lokalni przewodnicy w jednym - tu z teamowym kolegą Dakotą Jonesem. Fot. Nick Danielson

Cała impreza rozpoczęła się 3 września w Kolorado. Na pierwsze danie wszedł Long Peak, a na deser wpadł legendarny trawers LA Freeway, czyli około 55 kilometrów i ponad 5500 m przewyższenia. Kilianowi w uczcie towarzyszył Kyle Richardson, który do zeszłego roku był rekordzistą tej trasy (startował w formule self-supported). Cały odcinek w Kolorado trwał 16 dni, podczas których Kiki zebrał aż 56 szczytów do kolekcji. Górską miarą wyszło to 1943 kilometry i 78 tys. przewyższenia. Średnio? 121 kilometrów i prawie 5 tysiaków up dziennie, z czego maraton był robiony na biegowo. Połowę z tych szesnastu dni spędził w tak zwanej dupówie, czyli wiało i padało deszczem, wyżej śniegiem. Minimalnie - 9, a maks powyżej 25 stopni w dolinach. Spał przeciętnie po 4,5 godziny. Z ciekawostek to odwiedził też Pikes Peak, charakterystyczny szczyt, na którym odbywają się przecież zawody, między innymi były w serii GTWS. Kilian wygrał tam maraton w 2019 roku z czasem 3:27. Po sześciu latach góra-dół zajęły mu 3:47, mając w nogach 33-czternastotysięczniki.

Tam na niektórych odcinkach towarzyszyły mu różne osoby związane ze światem biegania. Biegł z nim między innymi były olimpijczyk i najszybszy amerykański maratończyk (nie jest formalnym rekordzistą USA, ponieważ 2:04:58 nabiegał w Bostonie, a trasa tamtejszego maratonu nie spełnia wymogów World Athletics) - Ryan Hall. Fragment w Kolorado pokonał ramię w ramię z ultramaratończykiem Sagem Canaday’em (znanym też z kanału Vo2maxProductions na YouTube). Dzielił też trudy wyprawy między innymi z Chrisem Myersem (drugim na Western States 2025) czy Anną Frosty (kilkukrotną kobiecą zwyciężczynią Hardrocka). 

Później w siodle do Kalifornii. Przez pięć dni przejechał prawie 1500 kilometrów w upałach wyrzucających rtęć na termometrze do 40 stopni Celsjusza. "Czasami liczenie tych ogromnych ciężarówek było największą rozrywką" - podsumował atrakcje na trasie. Po 14 godzin w siodle robił średnio 282 kilometrów, by wyruszyć na 13 Normana - grupę 13 szczytów przewyższających 14 tysięcy stóp w ekipie znajomych Matta Zupana (rekordzisty bez suportu, Olivii Amber, rekordzistki sprzed dwóch tygodni, znajomych fotografów Kim Strom i Dana Patitucciego, z którymi kiedyś rozmawialiśmy w papierze. Przez trzy dni, 163 kilometrach i prawie 12 tysiącach w górę, Kiki zrobił nowy FKT na tej trasie.

Amerykańska klasyka. Fot. Nick Danielson

Ale to było miesiąc temu! Jak wygląda sytuacja teraz? Na moment pisania artykułu, Kilian póki co zdobył 71 szczytów (odhaczył wszystkie publicznie dostępne w Kolorado i Kalifornii), pokonał biegiem i na rowerze 4406 kilometrów. Łącznie zebrał 114682 metrów przewyższenia, a czas jego aktywności to ponad 441 godzin.

Dalej był dalej aktywny wulkan Mount Shasta - potrzeba było dwóch dni po 15 godzin w siodle, by dostać się na szczyt, gdzie Kilian przeżył - jak to nazwał top trzy z najcięższych górskich wiatrów, jakich doświadczył podczas pobytu w górach w swoim życiu.

 

Kiedy Kiki mówi, że wiatr urywał głowę najmocniej w jego górskim życiu, to serio wiało.  Fot. Nick Danielson

States of Elevation to nie tylko bieganie i testowanie swoich granic. Kilian Jornet Foundation równolegle organizuje serię wydarzeń społecznościowych, w trakcie których jest okazja wspólnie pobiegać, zjeść i porozmawiać o lokalnych trudnościach, przed którymi stoją mieszkańcy miejsc, przez które prowadzi trasa wyzwania.

Wyprawę Kiliana możecie śledzić na jego stronie internetowej, na Instagramie, a po liczby z konkretnych aktywności zapraszamy na Stravę.

To już finisz, została mu “tylko” przejażdżka rowerowa z Kalifornii przez Oregon do Waszyngtonu, a tam zdobycie dwóch ostatnich szczytów - Mount Rainier i Liberty Cap.

Fot. Nick Danielson