Redakcja KR

O PSIE, KTÓRY BIEGAŁ ULTRA!

Cały Świat, 31.03.2020

Epidemia koronawirusa to dobry czas na wracanie do tego, co dobre, wartościowe, piękne. Czasem trzeba pogrzebać w pamięci głęboko, czasem wystarczy wspomnienie najbliższej przeszłości. Kilka szybkich pytań do Filipa Bojko, który niedawno pożegnał swojego wiernego druha, czyli Psakomandosa. Kto poznał tego szalonego psa-ultrasa o imieniu Eto, kto minął się z nim na szlaku, ten pewnie uśmiechnie się pod nosem i skrycie uroni łezkę. Kto nie miał przyjemności trafić na tego Psubrata, niech przeczyta ten wywiad. Pieskomandos to był gość. Prawdziwy pies-człowiek.

Rozmawiał: Marcin Rosłoń / Kingrunner Ultra

Zdjęcie główne: Piotr Dymus

Filip, jak mija czas bez Psakomandosa? Kim był Eto dla Ciebie? Brat, kumpel, synek?

Eto był moim najlepszym kumplem, z którym przeżyłem niemalże połowę mojego dorosłego życia. Po kilkunastu latach razem nagle taka pustka… Początek był arcytrudny, szczęśliwie czas goi rany. Wychodzimy z żałoby całym naszym klanem. Wszystko przemija, trzeba się z tym godzić. Nie ma wyjścia. Karawana jedzie dalej. Wspominamy go codziennie.

A imię Eto od nazwiska piłkarza? Skąd pomysł?

Tak, od Samuela Eto’o, kameruńskiego napastnika Barcelony. Podobna karnacja, zwinność, skoczność, dynamika i ten rozbrajający, nieustający uśmiech na twarzy!

Pieskomandos miał w sobie niesamowity miks cech, których mógł mu pozazdrościć nie jeden ultras. Jakie najważniejsze?

W moim odczuciu to był po prostu niezmordowany gość. Końskie zdrowie i ultraradocha z górskich wycieczek. Takie combo sprawiało, że po prostu łykał kilometry, niejednokrotnie patrząc na mnie z politowaniem, jak człapię za nim z jęzorem na brodzie.

Najpiękniejsze chwile na szlakach razem z Psemkomandosem? Pewnie było ich bez liku, więc może Twoje podium wspomnień, do których często wracasz.

Ciężko mi wybrać  trzy momenty. W zasadzie każdą naszą długą trasę wspominam z sentymentem. Szczególnie te zwieńczone wspólną metą, a tak szczęśliwie kończyło się 99% naszych startów. Radość nasza i ludzi na mecie wiwatujących na cześć Eto była niesamowita. Sporo było pięknych chwil. Na drugim ZUK-u wbiegamy do schroniska, ja dostaję pomidorówkę w talerzu, a Eto w wiadrze. Nocą na Zamieci zbiegamy zamiast do Szczyrku pod Żywiec, myląc trasę i sympatyczna pani zatrzymuje się w środku lasu i podwozi nas do Szczyrku, dzięki czemu mieścimy się w limicie okrążenia, żeby uniknąć poszukiwania przez GOPR. Dzieci masujące Eto na mecie Niepokornego Mnicha, część biegaczy regularnie dzieliła się z Eto swoim prowiantem. To były świetne czasy, nigdy tego nie zapomnę! Najzabawniejsze chyba było to, że pojawiliśmy się kiedyś w gazetce dla starszych pań „Życie Na Gorąco”. (śmiech)

Jaki najdłuższy dystans pokonaliście razem? Jak to wyglądało technicznie? Ty sobie, Eto sobie, czy noga w nogę?

Około 115 km nam wyszło na Niepokornym Mnichu, ponieważ dwa razy pomyliłem trasę. Wtedy na 10 km przed metą musiałem schłodzić Etosia dobry kwadrans w rzece, ze względu na brak kałuży na ostatnich 15 kilometrach.

Biegliśmy raczej zawsze każdy sobie, ale w niedalekiej odległości od siebie. Generalnie startowaliśmy na smyczy i biegliśmy tak przez parę pierwszych kilometrów, póki stawka się nie rozciągnęła, a potem już luzem do samej mety.

Jak wyglądała Wasza przyjaźń? Spokojna czy burzliwa?

To był anioł. Delikatny, posłuszny, radosny, przyjazny i ultrazadaniowy! Nie do podrobienia.

Ulubione menu Psakomandosa na szlaku? Jak wyglądał jego ekwipunek na trasę?

Umówmy się, nie wybrzydzał. Wciągał wszystko, popijając wodą z kałuży jak Piotrek Kłosowicz. (śmiech)

W Twoim domu jest teraz Melon? Co to za gagatek? Materiał na ultrasa?

Melona ściągnęliśmy ze schroniska na Paluchu po dwóch tygodniach od pożegnania z Etosiem. Nie było wyjścia. Pękało mi serce, słysząc codziennie od mojej trzyletniej Toli: „Gdzie jest Eto?” Eto towarzyszył jej od urodzenia. Musieliśmy szybko działać. Melon jest roczniakiem rasy cundlebury (kundel bury). Wkleił się idealnie. Chałupa furczy od tej dwójki! Odbijają się od wszystkiego. Jest radość! Melon absolutnie ma papiery na ultrasa! Natomiast ja już niekoniecznie. Myślę, że kiedyś zawitamy wspólnie w góry, tylko ja na rowerku.

Czym jest dla Ciebie i Twojej rodziny życie bez zwierząt?

Od dziecka żyłem z psami. Nie wyobrażam sobie domu rodzinnego bez psa, podobnie moje dziewczyny. Pies jest wpisany w nasze rodzinne DNA.

O Emeryturze Eto przeczytacie w Magazynie ULTRA#23 - tu do ściągnięcia za free!

Film "Psubraty"

Directed by Kuba Łubniewski
Shot by Kuba Łubniewski and Bartosz Białobrzeski
Edited by Marcin Piątkowski P.S.M.
Sound: GLOŚNO Studio
Post-production: Stage 2

Pozostałe artykuły