James Artur Kamiński
Biegacz amator

Magdalena Łączak powraca! - TransGranCanaria 2020

Cały świat, 24.02.2021

O Magdalenie Łączak dość dawno nie pisaliśmy. Powód prosty - nie biegała. Dlaczego? Kontuzja po UTMB w 2019. Tym razem jednak wraca i choć jak sama mówi, największym sukcesem i frajdą dla niej będzie osiągnięcie linii mety TransGranCanaria. W krótkim wywiadzie przed startem, którego udzieliła Jamesowi Kamińskiemu, po krótce mówi o swoim głodzie na bieganie oraz zmysłowo opisuje trasę z jaką przyjdzie jej się zmierzyć. W końcu chyba nie ma w kraju lepszej specjalistki od Kanarów. 

James Magazyn ULTRA: Transgrancanaria, to już chyba twoja taka mała tradycja, że sezon rozpoczynasz właśnie tu, czy jest coś co właśnie tu cię tak "ciągnie" co roku?

Magda Łączak: To prawda że lubię sezon ultra rozpoczynać na TGC. Te zawody to dla mnie kwintesencja super ultra biegu. Start magiczny- trasa górska, piękna i mocno urozmaicona, no i ludzie, zawodnicy, mnóstwo pozytywnych ludzi i kibice. Co roku cała wyspa żyje zawodami. W tym roku będzie inaczej, choć jeszcze nie do końca wiemy jak. Na pewno w tym roku będzie smutno, bo bez kibiców na trasie. To duża starta, ale trzeba to zaakceptować.

J: Trasę chyba też już znasz dość dobrze, czy możesz zdradzić kilka wskazówek, dla tych którzy nie mają takiego doświadczenia, a chcieliby cieszyć się z finiszu na plaży w Las Palmas?

MŁ: Meta w tym roku będzie w Maspalomas przy Expomeloneras. Stratujemy z najładniejszej plaży w Las Palmas-Las Canteras. Biegniemy w kierunku Terroru. Z pięknym starym rynkiem, który w nocy jest bajkowo - magicznie oświetlony. Dalej biegniemy w kierunku Moya, gdzie mijamy piękne tereny upraw pomarańczy i cytryn. Dużo cytrusowego zapachu budzącego biegających w ciemnościach. Dalej biegniemy do Presa de los Perez, do którego zbiegamy dość trudnym technicznym i krętym zbiegiem. Dalej zaczynają się długie podbiegi w kierunku Artenary. Tutaj zaczynają się pierwsze poważne kryzysy i tu też zaczyna się zabawa. Z Artenary zaczyna się główna górska część zawodów. Przez Tejedę biegnie się na słynne Roque Nublo, gdzie każdy chce mieć fotkę i to jest zupełnie zrozumiałe. Dalej przyjemna trasa na kemping Garanon, skąd w kierunku najwyższego szczytu wyspy Pico de la Nieves biegnie się w kierunku San Bartolome de Tirajana. To 100 km trasy. To miejsce, do którego często będąc na wyspie jeździmy na kawę. Romantyczna miejscowość z rynkiem i lokalną społecznością spędzającą dużo czasu w lokalnych barach na kawie. Stąd stromy podbieg na przełęcz to ostatnie 500m górskiego podbiegu i 8 km zbiegu do zapory w Ayagaures, gdzie jest ostatni przystanek przed metą. I stąd już krótki łatwy podbieg i ciężki dla stop odcinek w korycie rzeki do Maspalomas, gdzie upał zaczyna doskwierać niemiłosiernie. Tutaj zawsze wspominam telefon w 2018 roku od Piotrka Hercoga dmuchającego orzeźwiającym chłodem zimowym z Polski. Fajne wspomnienie. Maspalmas na 3 km przed metą ostatnie uzupełnianie płynów i jedzenia i kanałem do mety. Zazwyczaj w wielkiej spiekocie. Kanał jest słynnym elementem architektonicznym Maspalomas i życzę wszystkim startującym aby zaznali tego mixu uczucia spiekoty i szczęścia w jednym.

J: Czy bycie, nie bójmy się tego powiedzieć, faworytką, pomaga czy wręcz przeszkadza?

MŁ. W tym roku jestem tylko teoretyczna faworytką. Zupełnie się tym nie zajmuję, bo znam swoje miejsce w szeregu.

J. Bez pytania o covid i zwariowany 2020 rok się nie obędzie. Jak sobie radziłaś bez startów, nawet takich kontrolnych? Bo treningu raczej nie odpuszczałaś?

MŁ. Dla mnie ostatnie 16 miesięcy to walka o powrót do zdrowia po stracie w 2019 roku w UTMB. Zajęło mi to kosmicznie dużo czasu i niestety jeszcze nie jestem w 100%zdrowa, dlatego nie mam tutaj szans na żaden wielki wynik sportowy. Od UTMB wiele czasu spędziłam próbując wrócić do biegania, podejmując różne terapie. Na początku zrobienie kilku kroków po schodach to był wyczyn. Teraz jest lepiej, ale żeby było dobrze wiele brakuje, dlatego niestety leczenie i rehabilitacja to jeszcze niezakończony etap. Zaistniała sytuacja epidemiologiczna wcale nie sprzyja leczeniu. Służba zdrowia nie działa normalnie i mnie również to opóźniło w działaniu. Uważam jednak, ze zasłużyłam na zrobienie czegoś dla siebie, a tym jest dla mnie start tutaj. Wiem, że nie powalczę, ale bardzo lubię biegać na GC i jeśli uda mi się pokonać więcej niż 80km, będę szczęśliwa. Marzy mi się dotarcie do mety bez względu na czas i pozycje, ale nie ukrywam, że to dla mnie wielkie wyzwanie - zupełnie inne i znacznie większe niż w poprzednich latach, dlatego trzymajcie kciuki za spełnienie marzenia. Jeśli uda mi się wrócić do pełni zdrowia, wiem że do formy w końcu wrócę. Na to mam czas.

J: Bo chyba, Rowerowy Maraton Wisła 1200 to bardziej spontaniczna wyprawa, a nie zaplanowana jednostka treningowa?

MŁ: Wisła 1200 to był totalny spontan. Potrzebowałam odskoczni, zabawy i to się udało w 100%. Przeżycie na miarę wielkiej wyprawy, ale treningowo to nie było zbyt mądre.

J: Pomówmy o przyszłości, wiem ciężko coś planować, ale może puśćmy wodze fantazji... w 2021 roku wystartuję w...?

MŁ: Jeśli wrócę do zdrowia będę startować w czym się da. Mam wielki głód biegania, startowania. Pewnie wiele miesięcy będę dostawać baty, ale myśląc dziś o tym uśmiecham się, bo wiem że to będzie dla mnie coś ciekawego. Jeśli będę wiedziała, że to jak się rozwijam zależy tylko od mojego zapału i realizacji planu, a nie ograniczeń zdrowotnych, to nie boję się przegranej. Budowa formy to fajny etap i nie mogę się doczekać aż będę mogła napisać plan treningowy, który nie będzie oparty o wychodzenie sprawdzić czy "już się da" . Wierzę, że ten moment jest bliżej niż dalej.

J: O planie na „Klasyka” (czyli 128 km dystans TransGranCanaria) dowiemy się niebawem z twojej rozmowy z Rafałem Kruzelem. Nam teraz pozostaje życzyć ci, no właśnie, czego sobie życzysz?

MŁ: Życzcie mi wytrwania na trasie jak najdłużej. W tym roku miejsce i czas się nie liczą. Chciałbym tylko wytrwać, bo to będzie oznaczało, że niebawem zacznę budować formę. To moje marzenie, a na wyniki jeszcze przyjdzie czas. Trzymajcie też kciuki za wszystkich zawodników, w szczególności Polaków, bo to trasa którą warto pokonać i zapamiętać.

Zdjęcia: Magdalena Łączak

Link do śledzenia zmagań na https://transgrancanaria.livetrail.net/

 

Pozostałe artykuły