Magdalena Czernicka
Biegacz amator
Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich DFBG - TROJAK TRAIL

Trojak Trail, niemal 11km łez (każdy ma swoje ultra).

Rybnik, 08.05.2024

Generalnie twarda babka ze mnie i mało rzeczy potrafi mnie ruszyć, a co dopiero złamać. Łzy? Ostatnie warte zapamiętania i wspomnienia to łzy złości na siebie podczas kryzysu, gdy przed 90km Ultraroztocza głowa mówiła - zejdź z trasy, biegniesz z niedoleczonym złamaniem nadgarstka, zejdź z trasy o Ty niemądra kobieto!! Ale nie, głupkowato wymuszony uśmiech do zdjęć mówi wiele, nie róbcie takich głupot, jak ta zaryczana biegaczka w czerwonej buffce na głowie. 

To jest cholernie ważny czynnik, przy którym czuję się bezradna i bezsilna- n a d w r a ż l i w o ś ć.  I jeszcze upały.

 

Kiedy ostatni raz zrobiliście coś po raz pierwszy?

 

tekst: Magdalena Czernicka

fot.: Łukasz Buszka, Rafał Kwaśniok

 

Biję się w wątłą klatę, trzymanie łez na smyczy w tym roku wychodziło mi dość kiepsko, 2022 wszedł dosłownie z buta powalając mnie na kolana, zero litości, otworzył mocno oczy, zerwał to i owo, próbował zabrać to, do czego żodyn nie ma prawa, żodyn! Moje bieganie, no mówię Wam, istnia huśtawka emocjonalna. 

Z upałem tym razem było chyba nieco łatwiej, pomimo tego, że zapowiadało się, że może być nieodzownym elementem wyzwania, które przed sobą stawiam. Już rano powietrze miało za dużo stopni. Chyba upału obawiałam się bardziej. Choć w sumie lubię tą słoną skorupkę na skórze już po wszystkim.


Stoimy z Grażką, jak te dwie kozy, ona bardziej zestresowana niż ja, to jej pierwszy start górski w ogóle, to mój pierwszy tak krótki start górski i w sumie to najweselszą przyprawą tego dania niech będzie to, że zaczęłam wracać do biegania jakieś 2 tygodnie temu i nie wiem naprawdę czy kolano będzie chciało działać.


Nie słyszę odliczania, huczy mi w głowie, przeciążenia myślotoku godne odczuć podczas startu F16, ustawiłyśmy się na szarym końcu. Teraz wiem, że być może to był błąd. A może właśnie nie.

“taaaaka ultraska, czego Ty się boisz, nie żartuj sobie, biegałaś sama po lasach, górach, nocami, kosmiczne dystanse, a tutaj nagle przeraża Cię charytatywne urocze 10 km w słoneczny dzień”. Jestem tym gadaniem dość zdeprymowana. A ile stron ma ultra? Ile z nich już znasz?


Czy to już? To wszystko wygląda dość kuriozalnie, jak niedzielny spacer kuracjuszy, idziemy gęsiego, schodki, górka, heheszki, nogi chcą rwać do przodu, a na przekór wszystkiemu wycieczka się zatrzymuje do zera, zakręt w lewo, zakręt w prawo i nagle jest troszkę szerzej, asekuracyjnie truchtam pilnując, żeby stawiać równe kroki, nie skracać prawego “bo kolano”, truchtaj- nic nie boli, rób swoje. Ostro w prawo i w dół, TO JEST TEN MOMENT! Endorfiny zalewają wszystko, gubię Grażkę gdzieś z tyłu, “lewa wolna”, wyprzedzam wszystkich, totalnie każdą osobę. A może jednak jeszcze umiem?


To jest mój bieg siedmiu zbiegów, serio, liczyłam je, te momenty fundamentalnej wolności, jednak nogi pamiętały i głowa chciała nie myśleć, free your mind and the rest will follow. 

Nie patrzyłam na innych, klapki na oczach, kulawy koń na biegowej emeryturze, biorę truchtem przeloty wciąż pilnując równego kroku, prawa-lewa-prawa-lewa, nie szarpię, a zbiegi wchodzą dosłownie fruwająco, chcę po prostu dotrzeć do mety, do TEJ mety, do której nie dałam rady nigdy wcześniej dotrzeć, do mety, na której to zawsze ja czekałam i witałam zawodników. Do mety marzeń. Jak nigdy wcześniej. 


“Już raczej nie będzie pani biegała, no już na pewno nie w górach, proszę sobie znaleźć inne hobby”

kilometr do mety, łykam kolejne osoby, frunę w dół.

”Ale mnie pociągnęłaś na tym zbiegu”

dobiega mnie dziewczyna w kolorowych spodenkach, nie jestem pewna, czy dam radę jej uciec.

“Lecimy, dzieci czekają na Ciebie na dole”

uśmiechnięta buzia Rafała, zaczyna biec obok, jakoś mi raźniej, zaczynam wierzyć, to już się dzieje, podkręcam tempo, biegniemy.

“Magda, Magda, Magda, leeeeeć”

kochane dłonie wyciągnięte w moją stronę łapię mocno, mamy to! 


To nieprawda, że nie umiem w Lądek. 

Nawet nie starałam się hamować łez, o nie tym razem.


Każdy ma swoje ultra, it’s Britney bitch.

Tęskniłam.

 

 

Pozostałe relacje