Piotr
Biegacz amator
III Maraton Pieszy „Przedwiośnie”

Świętokrzyskie - zapomniany świat ultra

Kielce, 28.04.2024

Poniższy tekst ma być o Maratonie Pieszym "Przewiośnie" ale chciałbym temat potraktować szerzej, biegi górskie i ultra w "świętokrzyskiem". A tego nie ma za wiele, technicznie rzecz biorąc prawie wcale. Bo biegów górskich jest kilka (mozna zliczyć na palcach jednej ręki), ale biegów ultra z definicji nie ma wcale. Osobiście mnie to bardzo dziwi, zważywszy,że mamy własne góry, ktorymi możemy się pochwalić, a ktore mają niewykorzystany potencjał.

Ktoś może powiedzieć, gościu, o co Ci chodzi, co to są za góry, jakie ultra, najwyższy szczyt trochę ponad 600 m? No ale skoro na Pomorzu można zrobić ultra, na Warmii, Podlasiu to dlaczego nie można zrobić typowego biegu ultra w górach świętokrzyskich, które nie są płaskie i mogą zaoferować te 2000 - 2500 m. przewyższenia na 80-100 km. nie klepiąc pętli przy jednej górze ale przy okazji przemierzając kawał naszej pięknej kielecczyzny (uff co za ciężki wyraz). To chyba nie wygląda najgorzej? Ktoś inny, miejscowy powie: co się czepiasz? Przecież masz imprezy, na krórych możesz pobiegać: Przedwiośnie (75 km.), Twardziel Świętokrzyski (100 km.), Świętokrzyskie 50-tki itp. Do tego dochodzą maratony i połmaratony górskie, na których również można się wyszaleć. Tylko, że imprezy długodzystansowe jak Twardziel, czy Przedwiośnie to imprezy dedykowane piechurom (jak same nazwy wskazują), na których nie ma oficjalnego pomiaru czasu ani współzawodnictwa (nie ma zwycięzców, przynajmniej oficjalnych). Nie chce być źle zrozumiany, same imprezy pod względem organizacji czy atmosfery nie mają sobie nic do zarzucenia i gorąco wszystkim polecam udział, uwierzcie, jeśli zależy Wam przede wszystkim na klimacie i dobrej zabawie to nie zawiedziecie się. Ale na Twardzielu macie limity czasowe, króre mają Was spowalniać (w danym punkcie nie możesz być WCZEŚNIEJ NIŻ godzina X, bo będziesz czekał na otwarcie punktu). Na Przedwiośniu jest niby lepiej, bo punkty są otwarte na tyle wcześnie, że nie sposób być przed czasem (chociaż kkto wie?). Jest to jednak zabawa dedykowana dla piechurów, na mecie nie możesz liczyć tylko na gratulacje od obsługi maratonu i uznanie, że jesteś pierwszy. To też jest świetna impreza, mnie jako miejscowemu w zupełności wystarcza, bo same przemierzenie tej trasy jest niezwykłym doznaniem. Natomiast ultras ze Szczecina czy Warszawy nie będzie kontemplował nocnego wejścia/zejscia na Radostową czy karkołomnego zbiegu/wbiegu z Łysicy, tak jak ja to robie. On będzie chciał przeć do przodu w jak najlepszym czasie, bo po to się tu tłukł taki kawał. Bieganie ultra to w końcu wolność, brak ograniczeń a nie trzymanie się limitów czasowych (w tym przypadku tych, które spowalniają nie poganiają). Wystarczy, że zmaga się z własnymi linmitami. Imprezy, o ktorych wspomniałem są ogólnie świetne ale są to mimo wszystko imprezy dedykowane piechurom a biegacze są dorzuceni niby na dokładkę, a potem i tak się okazuje, że biegaczy jest przeważająca część, która pewnie w innych okolicznościach chętnie by się sprawdziła w "imprezie dedykowanej dla biegaczy" z pomiarem czasu i ze zwycięzcami, których można podziwiać. Myślę, że taka impreza należy się w naszym województwie, tym bardziej, że są u Nas odpowiednie warunki do przeprowadzenia takiego wydarzenia. W tym miejscu należy pochwalić nasze regionalne oddziały PTTK, które organizują wydarzenia, na których można się zmierzyć z długimi dystansami, natomiast potrzebna jest impreza typowo biegowa dedykowana dla ultrasów, ktorych w naszym regionie jest mnóstwo. Nie mówie już o ultrasów z innych regionów Polski, dla nasz region może być fajną i bliższą alternatywą dla biegów w Tatrach czy Bieszczadach.

Wracając do klu, he he.

Maraton Pieszy "Przedwiośnie" to bardzo dobrze zorganizowana, przez miejscowe PTTK, impreza turystyczno-biegowa. Kto chce może ostro zasuwać, kto woli może maszerować, podziwiając naszą piękną krainę. Trasa jest po pętli, na której można zwiedzić naciekawsze miejsca w górach świętokrzyskich (poza pasmem jeleniowskim, w którym, moim zdaniem, można poczuć prawdziwy klimat gór świętokrzyskich). Święty Krzyż, Łysica, Ciekoty, Radostowa - to najbardziej znane miejsca, które spotakmy na trasie. Do tego mnóstwo życzliwych ludzi na "check pointach" usytułowanych co 10-15 km. Pycha jedzenie dla biegaczy i nie biegaczy, czy się spieszysz, czy powoli chłoniesz klimat, znajdziesz coś dla siebie. Meta i start usytułowana u stóp Radostowej - w "Szklanym Domu" Żeromskiego (fruwające książki, coś pięknego!). 

Dzięki. 

      

Pozostałe relacje