Redakcja KR

Harvey Lewis twierdzi, że chyba może biegać bez końca!

26.10.2023

108 pętli, czyli 450 mil (724,2 km) - tyle wynosi aktualny rekord świata w formule Back Yard Ultra i należy do Harvey Lewisa zwycięzcy Big Dog's Backyard ULTRA 2023. Jego czas biegu wyniósł 94 godz. 16 min i 36 sekund.

W październiku 2021 roku rozmawialiśmy Harveyem, a wywiad ten ukazał się w papierowym Magazynie ULTRA. Teraz publikujemy go równiez w sieci. Wówczas to też Harvey był rekordzistą opisywanej formuły. Tylko wtedy rekord wynosił 85 pętli i zdawało się, że będzie trudny do pokonania przez długi czas. Okazało się, że ten kto tak myślał mylił się całkowicie. Chwilę później rekord ten na 101 pętli poprawili dwaj Belgowie, którzy jednak nie zdecydowali się wyjść na kolejną pętlę, dostając "honorowego" DNF. W czerwcu 2023 w Australii nowy rekord został poprawiony o jedno okrążenie.

Ale wrócił król - poznajcie tego skromnego historyka...

Rozmawiał Filip Jasiński

Zdjęcia: Aneta Mikulska / Patrzę Kadrami, archiwum Harveya

Przypomnijmy Backyard Ulltra polega na tym, że zawodnicy od startu co godzinę, wyruszają na pętlę długości 6706 metrów (4,167 mili). Mogą ją biec szybciej, wolniej - to od nich zależy tempo. O kolejnej pełnej godzinie muszą być jednak znów gotowi, by stanąć na linii startu. Czas pomiędzy pętlami poświęcają na jedzenie, picie, spanie i „regenerację.”
------------------------------------------


Od Harveya różni mnie wszystko poza wiekiem i wzrostem, no i może zainteresowaniami naukowymi, bo Harvey Lewis jest nauczycielem historii. Cała reszta to kosmiczna przepaść, bo mój rozmówca niedawno przebiegł praktycznie non stop 354 mile w ciągu 85 godzin, był czterokrotnie członkiem kadry USA w zawodach 24-godzinnych, wreszcie dwa razy triumfował w Badwater i startował w biegach ultra na całym świecie.


Ma też na koncie jedno z najlepszych przejść Appalachów, a teraz dostał zaproszenie na Maraton Barkleya. Ale nie to jest w nim niesamowite, przecież w Ameryce jest masa wybitnych biegaczy, którzy boją rekordy FKT lub regularnie stają na podium największych imprez sportowych. Harvey okazał się najbardziej entuzjastycznym rozmówcą, z jakim dotąd przeprowadziłem wywiad, chętnym i po prostu fascynującym opowiadaczem. Nic tylko biec obok niego przez sto mil i słuchać – nie dziwię się jego uczniom ze szkoły w Cincinnati, którzy Harveya uwielbiają.

------------------------------------------

Filip Jasiński: Cześć Harvey! Powiedz jak to było, gdy na zawodach zorganizowanych przez Laza czytałeś małe karteczki z życzeniami od swoich uczniów? 

Harvey Lewis: Dzięki wielkie za to pytanie, faktycznie dzieci mają na mnie ogromny wpływ motywacyjny, otrzymałem od nich masę wsparcia i jestem im za to szalenie wdzięczny. Przy okazji, nie wiem, czy wiesz, że w 2008 r. zabrałem swoją klasę na wycieczkę historyczną do Polski. Doskonale wspominam Twój kraj, wizytę w Krakowie, a jako weganin poznałem fajną lokalną kuchnię. Byłem zresztą na zawodach 24-godzinnych w Polsce, pamiętam znakomitą organizację. 

Uczysz i biegasz od 20 lat. Nie myślałeś, aby kiedyś zmienić zawód? 

Jakbym mógł wygrać na loterii, to chciałbym wygrać właśnie takie życie, wciąż byłbym nauczycielem. Lubię interakcję z licealistami, ich poszukiwaniem sensu życia, to prawdziwy zaszczyt brać w tym udział. Czasem jest trudniej, czasem łatwiej, ale nigdy nie myślę, że zjadłem wszystkie rozumy. Młodzi ludzie często mają rację. 

 

Przedstawiasz uczniom historię ich własnego kraju? Przecież biegałeś w miejscach mających wielkie znaczenie dla USA, jak Selma i Montgomery. 

Dokładnie, podobne wspomnienia przywożę ze swoich podróży w Europie, Indiach, przedstawiam im życie Gandhiego, rozmawiamy o życiu ludzi w innych częściach świata. To bardzo ważne, również po to, aby dawać przykład sobą samym. Staram się przekazywać im wiedzę o dbaniu o swoje zdrowie, dobre odżywianie się. To są poważne wyzwania dla sporej części amerykańskiego społeczeństwa. 

Czy obecnie jest Ci łatwiej docierać do młodych ludzi z przekazem o ekologii i zdrowym trybie życia? 

Staram się nie mówić tego wprost. Wolę dawać przykład swoimi działaniami, np. codziennie docieram do szkoły biegiem, nawet ścigam się z autobusami, chociaż jestem dwa–trzy razy starszy od swoich uczniów. Byłem zresztą bardzo dumny, bo po wygranej w zawodach Laza otrzymałem od władz miejskich oficjalną nagrodę za promowanie Cincinnati w świecie. Mam wielkie cele, chcę wzmacniać lokalne inicjatywy kulturalne. 

Na mnie ogromne wrażenie wywarła Twoja znajomość z Mikiem Fremontem, legendą biegania w Twoim mieście. 

O, tak! Mike ma prawie 100 lat i biega od wielu, wielu dekad. Spotykam go regularnie na ścieżkach biegowych w Cincinnati. Mike daje przykład, jak dieta roślinna, pozytywne spojrzenie na świat i unikanie stresu mogą zagwarantować długie lata aktywnego życia. 

Cofnijmy się o 30 lat. Czy to Twój ojciec zaangażował Cię w bieganie? 

Tak właśnie było, tata pokazał mi przyrodę Pensylwanii, razem chodziliśmy po lasach i spotykaliśmy zwierzęta. Złapałem tego bakcyla i tak mi to już zostało. Później przeniosłem się do dużego miasta, Cleveland, ale wciąż podróżowaliśmy w Góry Skaliste. Oboje rodzice dali mi wolność i pozwolili odkrywać świat. 

Wróciliście po latach wspólnie w góry. Tata był Twoim supportem przy próbie pobicia rekordu przejścia Appalachów. 

Tego doświadczenia nie da się łatwo opisać. Tyle radości, wspaniałych chwil wspólnie, pomagali nam również liczni przyjaciele. W internecie jest dostępny film, który nakręciliśmy w czasie tej przygody, zapraszam wszystkich przed ekrany. 

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że darzysz góry respektem, ale też strachem. 

W sumie tak, bo raczej nie przepadam za ostrymi skałami, chcę być ostrożny. Biegając bez przerwy przez wiele godzin, można się łatwo uszkodzić. W Tennessee wywróciłem się pod koniec zawodów, no i złamałem kość w dłoni. Zresztą pokonując Appalachy, leżałem chyba ze sto razy, ale tylko dwa upadki to były poważniejsze kontuzje. Nie umiem biegać jak niektórzy zawodnicy – zupełnie bez lęku, moim duchowym zwierzęciem jest koń, rozglądam się często na boki. 

Magazyn ULTRA#38

Czy jest jakaś granica Twoich możliwości fizycznych? Stwierdziłeś, że byłbyś w stanie biec nawet 400 mil bez zatrzymania się. 

Nie myślę o tym w tych kategoriach. Na Berkley Marathon nie zastanawiałem się, czy moja determinacja jest większa niż innych wspaniałych uczestników biegu. Niektórzy z nich nawet wydawali się być w lepszej formie pod koniec imprezy niż na jej początku, lepiej dawali sobie radę, biegając trailowo niż na asfalcie. Kluczowe znaczenie ma pozytywne nastawienie umysłu. Moją specjalnością są szosowe biegi 24-godzinne, mógłbym w nich biec bez końca, tylko z małymi drzemkami. 

No to czy jest granica ostateczna? 

Gdzieś pewnie tak, przecież nie można lecieć bez ustanku, człowiek nie jest ptakiem. Ale ciekawe jest w zawodach Laza, jak szybko ciało jest w stanie odbudować się w ramach krótkich przerw. W końcu człowiek chodzi prawie cały dzień, potem śpi – w pewnym sensie może to robić cały czas. 

Gdzie się znajduje Twój umysł podczas tych samotnych godzin? Czy wtedy marzysz? 

Tak, wyobrażam sobie, że jestem gdzie indziej. Mój dobry przyjaciel powiedział mi kiedyś, że jak jest źle w środku własnego ciała, to trzeba się znaleźć obok niego, mentalnie przetransponować. Byłem w tym roku na Malcie, na pięknej plaży z niebieskim morzem, poczułem się wtedy, jakbym przeniósł się całe wieki wstecz. Podobnie robiłem w Badwater. Faktycznie mam wielką wyobraźnię, obserwuję zwierzęta pojawiające się po drodze, głównie krowy, przyglądam się ich zachowaniom, to fascynujące. Czasami też wspominam ludzi, którzy wywarli na mnie wielkie wrażenie, walczyli z chorobami albo biedą, pokonywali prawdziwie wymagające przeciwności losu. My, biegacze, tylko się bawimy. 

 

Co Cię teraz czeka, czy wciąż jesteś zaangażowany w projekt biegowo-turystyczny Run Quest Travel? 

W tym roku spędziłem z grupą biegową dwa tygodnie w Portugalii, uprawiając sport i zwiedzając ten piękny kraj. Tamtejsi ludzie organizują podobne projekty także dla biegaczy z Polski. Fajnie jest poznawać nowe miejsca i jednocześnie dbać o zdrowie. A jeśli chodzi o zbliżające się zawody, to przygotowuję się właśnie do Maratonu Barkleya, to będzie nowe doświadczenie – kupiłem sobie nawet kompas i muszę skupić się na treningach podbiegowych. 

Harvey, to była świetna rozmowa i przekazuję Ci najlepsze życzenia od Pawła Żuka. Powodzenia we wszystkim, co robisz! 

Piękne dzięki, a ja pozdrawiam fantastyczną Patrycję z Polski, pamiętam ją z Badwater i zawodów 24-godzinnych, co za zawodniczka! Rozmowa z Tobą to przyjemność, to dla mnie bardzo ważne. 

Pozostałe artykuły