Bardzo dojrzałe banany ratujemy, a nie wyrzucamy, ugniatając je na puree. Dolewamy roztopione masło, a potem cukier, miód, rozkłócone jajko (nie prosto z lodówki) i wszystko mieszamy dużą łyżką. Do drugiej miski przesiewamy mąkę, co pozwoli nam uniknąć zakalca. Dodajemy sodę i sól. Wymieszane suche składniki dosypujemy do bananowej masy. Dokładnie łączymy, na koniec dorzucamy ulubione bakalie i przelewamy ciasto o konsystencji budyniowej do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika na godzinę z hakiem w temperaturze 170 stopni z termoobiegiem.

A potem dajcie mu kwadrans wytchnienia przy wyłączonym piekarniku i uchylonych drzwiczkach. Oczekiwanie wykorzystajcie na schody, pompki, deski, brzuszki, grzbiety, przysiady i inne ćwiczenia, a nagroda pachnie i rośnie w piecu na naszych oczach. Jak nasze mięśnie i forma.

Chlebek bananowy, który nazywam miejskim lembasem, jest idealny na każdą biegową okazję. Od śniadania w biegu, przez górską eskapadę, po okienko węglowodanowe tuż po treningu. Najlepsze ze szklanką ciepłego krowiego lub roślinnego mleka. Kombinujcie i co najważniejsze: Ratujcie banany!

Autor: Marcin Rosłoń, foto: f11.art.pl

Przepis pochodzi z magazynu ULTRA nr 1