Redakcja KR

Wspólny bieg przez życie

Poznań, 14.02.2018

Zosia i Marcin to jedna z najpiękniejszych biegających par. Nie tylko dlatego, że ona wyjątkowej urody, a on przystojniak jakich mało. Oprócz tego, że biegają po wyniki (znakomite zresztą), swój wysiłek poświęcają potrzebującym. W ramach projektu UltraHELp pokonali 100 km z Helu do Gdańska, wspierając małą Kornelię, podopieczną Drużyny Szpiku, a już za miesiąc wystartują w Półmaratonie Warszawskim na rzecz Fundacji Synapsis. Z okazji walentynek specjalnie dla nas opowiedzieli historię swojej wielkiej miłości. Zosia i Marcin, kibicujemy Wam z całych sił – na trasie i w życiu – a wszystkim Czytelnikom życzymy pełnego miłości dnia Św. Walentego!

Walentynka Zosia Wawrzyniak

Chyba każdy z nas – biegaczek i biegaczy – usłyszał kiedyś pytanie o swój „najlepszy bieg”. Odpowiedź nie jest łatwa, bo przecież każdy bieg jest na swój sposób wyjątkowy. Jeden, bo piękna trasa, drugi, bo szybki, a jeszcze inny, bo „życiówka”. Jednak jest w moim życiu jeden bieg, który do końca życia (a przynajmniej tego sobie życzę) będzie tym najlepszym, najważniejszym.

Półmaraton Warszawski 2016. Nie, trasa nie była najpiękniejsza. „Życiówkę” co prawda zrobiłam, ale zupełnie przez przypadek, bo wcale nie miałam jej w planie – przecież przygotowywałam się wtedy do mojej ukochanej poznańskiej połówki, na dodatek byłam tydzień (a może dwa?) po Maniackiej Dziesiątce. Do Warszawy przyjechałam w odwiedziny do brata i miałam zostać tylko do soboty, ale… być w stolicy w weekend półmaratonu i go nie pobiec?! To nie w moim stylu! Rzutem na taśmę zapisałam się na niedzielny bieg, a w sobotę zrobiłam długie wybieganie po Warszawie. Sporo czasu spędziłam też na półmaratońskim EXPO, gdzie spotkałam wielu znajomych, tu się pokręciłam, tam zajrzałam – m.in. na stoisko Kingrunner ULTRA na plotki i pogawędki z chłopakami. Pamiętam z jaką dumą przeglądałam najnowszy numer magazynu, w którym był mój test butów trailowych. Na pamiątkę dostałam kingrunnerową koszulkę (w której z przyjemnością biegam do dziś). I już miałam zbierać się do domu, kiedy zobaczyłam na horyzoncie dwa poruszające się, różowe punkty. To nadchodził ktoś z ekipy SMASHING PĄPKINS. Okazało się, że to Krasus ze swoim kolegą. „Cześć, jestem Marcin” powiedział kolega i spojrzał mi głęboko w oczy. Hmm, a może to byłam ja, która zawiesiła wzrok… Krótka chwila, dosłownie sekunda, która tak mocno zapadła mi w pamięć. Porozmawialiśmy chwilę, umówiliśmy się na popółmaratońskie spotkanie, po czym pożegnaliśmy Kingrunnerów i...

I tak jakoś się stało, że następnego dnia ukończyłam półmaraton z zupełnie niespodziewaną „życiówką”, a pąpkinsowa impreza u Marcina – na którą zajrzałam tylko na chwilę – okazała się początkiem najpiękniejszego biegu w moim życiu. Niespełna miesiąc później – tym razem w Poznaniu – wystartowaliśmy z Marcinem w Wings for Life i od startu do mety biegliśmy obok siebie. To był nasz pierwszy wspólny bieg. Dziś mamy ich na koncie kilkadziesiąt, w tym kilka ultra.

Do 13. PZU Półmaratonu Warszawskiego zostało dokładnie 39 dni i – choć Marcin nie mieszka już w Warszawie – przyjedziemy do stolicy i pobiegniemy charytatywnie, zbierając pieniądze dla Fundacji SYNAPSIS (zapraszamy do wsparcia TUTAJ!). Ale oprócz pomocy i walki o dobre czasy na naszej liście zadań jest jeszcze jeden obowiązkowy punkt – odwiedzić stoisko Kingrunnerów. I Wy też się tam wybierzcie, bo nigdy nie wiadomo, co tam się może wydarzyć!

Walenty Marcin „Joey” Wacko

Wiosną 2016 r. brałem udział w Półmaratonie Warszawskim. Dzień przed biegiem wybrałem się z ekipą na expo po odbiór pakietów. Przechadzając się po targach zahaczyliśmy też o stoisko Kingrunner Ultra. Razem z chłopakami stała uśmiechnięta dziewczyna. Gdzieś już ten uśmiech widziałem… Bez wahania podszedłem i przywitałem się:
– Cześć, jestem Marcin
– Cześć. Zosia.

Długie spojrzenie, uścisk dłoni, błysk w oku i to dziwne uczucie. Po kilku dniach umówiliśmy się na randkę, kilka tygodni później zostaliśmy parą, kilka miesięcy później przyjęła moje oświadczyny i zamieszkaliśmy razem. A za kilka miesięcy zostanie moją żoną. Dzięki Ekipo Kingrunnera! Dzięki Wam mam z kim biec przez życie!

Zdjęcia: Piotr Oleszak / sesja „Pokaż nam swój trail” dla magazynu TRAIL

Pozostałe artykuły